Ciekawostki o Afryce

Rasizm i słowa

Rasizm i słowa

Gdzie rasizm, a gdzie etymologia słów? , Buszmen, "Hottentot", "Kaffer"... Czyli o zakazach używania słów... Rok 2008. Proces sądowy o użycie słowa „boesman” (bushman) przez gazetę „Die Burger” (południowoafrykańki dziennik). Trybunał ds. Równości w Kapsztadzie...

Seks bez zobowiązań.

„USontanti, Omathanga kahlangani, ahlangani ngokubona umyeni” – Pływak, którego uda nigdy nie są ściśnięte razem, chyba, że na widok mężczyzny”. Tak mówiono o Nandi kobiecie nad strumieniem…
Postanowiłam wyjaśnić kilka zależności między klanami na podstawie tej znanej i serialowej historii o wielkim wodzu Shaka Zulu. 

Jak zwyciężyć po niepodległości?

Jak zwyciężyć po niepodległości?

Ile razy w historii świata te słowa padały? Ile razy rozentuzjazmowany tłum tańczył na ulicach? Ile razy ludzi cieszył koniec ucisku? Nadzieja na wspaniałe przyszłe jutro... W Afryce nie było inaczej. Nienawiść do zaborców, wzrost świadomości, charyzmatyczni przywódcy...

Liberia, wolność czy ściema?

Liberia, wolność czy ściema?

Propaganda kontra sens czyli historia i prawda o pewnym państwie afrykańskim. Słyszeliście o Liberii? Każdy dzisiejszy turbo aktywista z wypiekami na twarzy powie – pewnie, pierwsze niepodległe państwo Afryki powstałe dzięki powrotowi wyzwolonych niewolników....

Bo Afryka to nie jedno państwo….

Bo Afryka to nie jedno państwo….

Afryka to nie jedno państwo... Już widzę ziewające buzie czytelników, też nam napisał … Każdy to wie... Czemu zawsze ta strona pisze Afryka? Takie to niepoprawne... No dobrze, niech będzie... Jest różnorodność w Afryce – (tu nie można nam zarzucić, że o tym...

Wpływ Afryki na Wojny Światowe (i odwrotnie)…

Wpływ Afryki na Wojny Światowe (i odwrotnie)…

No co wy tu piszecie, powiecie, wojna pierwsza zaczęła się w Sarajewie a druga w Polsce. Dziecko to wie. To popatrzmy z perspektywy poprzednich postów. Dla zainteresowanych tematem: https://zyciejakwafryce.pl/kto-kiedy-i-dlaczego-rozgrabil-afryke/ oraz:...

Kto, kiedy i dlaczego rozgrabił Afrykę?

Kto, kiedy i dlaczego rozgrabił Afrykę?

Od XVI do XX wieku Europa pogrążona była w nieustającym konflikcie. Autor nie podejmuje się nawet w przybliżeniu podać ilości wojen, sojuszy, zdrad, bitew czy sabotaży jakie w tym czasie się zdarzyły. Najlepiej chyba opisze to jedno słowo – MIKSER. Jedne państwa rosły...

Afryka – co to jest? Jak ją zrozumieć jako całość?

Afryka – co to jest? Jak ją zrozumieć jako całość?

Afryka łatwiej napisać czym jest czy czym nie jest? Będzie to opinia, subiektywna, własna i na ile tylko to możliwe nieukierunkowana poprawnością polityczną. W żaden sposób nie odnosząca się do uniwersyteckich opracowań i podręczników. Opinia napisana z poziomu...

JAK TO SIĘ ZACZĘŁO I DLACZEGO ZAKOŃCZYŁO SIĘ EGZEKUCJĄ...?
Kraj na południowym krańcu Afryki, czterokrotnie większy rozmiarowo od Polski.
Dla uproszczenia można przyjąć, że jest prostokątem 1600×900 km. Zamieszkiwany przez mniej niż 60 mln ludzi i jak widać gęstość zaludnienia jest dużo mniejsza niż w Polsce.
Historia? Zachęcam do czytania Wikipedii, moje opracowanie jest raczej rozprawką na temat niż zbiorem faktów.
 
Pierwotnie Przylądek Hope stanowił kamień milowy w kierunku do Indii, płynąc z Europy mniej więcej połowę podróży. Ustanowiona około 1602 roku Holenderska Kompania Wschodnioindyjska (firma o wartości pięciokrotnie przewyższającej dzisiejsze Apple, największa firma w historii Świata) rozpaczliwie poszukiwała bezpiecznego portu w tych okolicach. Konkurujący z nimi Brytyjczycy z Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej też szukali bezpiecznego portu w pół drogi.
Kapsztad (Cape Town) dawał możliwość bezpiecznego zacumowania, jednak kontakty z zamieszkującymi ląd plemionami były co najmniej…. napięte? Mogło to być związane z niezbyt dobrym doborem „ambasadorów” Kompanii.
Znana anegdota umiejscowiona około roku 1630 opowiada o grupie kilkunastu skazańców z Londynu którym zaoferowano szansę na rehabilitację w formie utrzymania stałego postu na wyspie Robben (późniejsze więzienie, przebywał tam m.in. Mandela) kilka kilometrów od portu w Cape.
Fort ten miał w zamyśle umożliwiać przepływającym statkom handlowym łatwe uzupełnianie zapasów i tylko krótki postój w drodze.
Plan niezły, wyszło jak zawsze…
Skazańcy na początku się pokłócili, potem podzielili na 2 grupy, następnie część zginęła w kilku walkach… między sobą…, kilku zmarło na skutek chorób różnego typu.
Wyobrażacie sobie minę wodza wioski obserwującego to wszystko z brzegu?
Wódz jednak pazerny był na paciorki (plemię jego było pokojowe i głównie rolnicze, walka im nie była w głowie) i zaakceptował kontakty handlowe z przybyszami. Fort jako tako działał, statki dostawały żywność i płynęły dalej. W sumie nikt nie narzekał, takie czasy…
Po upływie 10 lat „rehabilitacja” się zakończyła. Pozostałych przy życiu 3 ex-skazańców zabrano na jeden ze statków do Matki Anglii.
Happy End?
No niekoniecznie….
Udokumentowane historycznie jest ich zachowanie po zejściu na ląd w Londynie. Jeszcze na molo ukradli kilka sakiewek przybyłym na ich powitanie mieszkańcom.
 
Powieszono ich następnego dnia…
LUDZKA NATURA I ŻĄDZA ZYSKU
Poprzednią historię zakończyliśmy na egzekucji w Londynie…
Wróćmy jednak do Afryki i poziomu panujących tam relacji społecznych. Inna była mentalność Holendrów, Francuzów, a inna Brytyjczyków. Uważa się, że Holendrzy i Francuzi starali się zamieszkać i osiedlić, wybudować dom, zasadzić drzewo, spłodzić syna…
W pełni zrozumiałe jeżeli weźmie się pod uwagę fakt, że z Europy uciekali jako prześladowani religijnie Protestanci, Kalwini, Hugenoci. Nie mieli drogi powrotu..
 
Inna była pozycja Brytyjczyków…
Ich celem był zysk. Szybki…jak najszybszy. Powrót na salony Londyńskiej arystokracji gdzie nikt nie pytał o pochodzenie bogactwa. Wystarczyło być tylko bogatym…
W ten sposób przez około 200 lat (od 1620 do 1820) następował stopniowy rozwój Cape Town (na Przylądku Dobrej Nadziei) i okolic. Opisać go można jako powolne, rozlewanie się farm, coraz dalej od centralnie położonego miasta.
W tym czasie w Europie szalały wojny, rewolucja francuska, wynalazek Pana Gillotin a na końcu okresu armia Napoleona walcowała Europę od Paryża po Moskwę.
Kapsztad to nuda i senna atmosfera pracy.
Kilku cwaniaczków oczywiście handlowało niewolnikami dla szybkiego zysku (zwyczaj głęboko zakorzeniony wśród lokalnych plemion, biały człowiek dodał do tego głównie logistykę, przewoził niewolników dalej, dla większego zysku ), to jednak temat na zupełnie inny post. Poza nimi nikt w zasadzie nie mógł się wzbogacić inaczej jak tylko ciężką pracą…
Nuda.
Korona Brytyjska po zwycięstwie nad Napoleonem szukała pieniędzy.
Nie tylko dla swoich poddanych ale dla Króla i Ojczyzny.
W Kapsztadzie mianowani brytyjscy Gubernatorzy dostali jasne wytyczne – do Londynu mają płynąć kufry złota. Skąd? Handel niewolnikami się oficjalnie skończył, szybkich zysków już nie ma…
Mianowaliśmy Cię Gubernatorem to się staraj. Twój problem…
Zauważyliście, że z tej historii zginęli Boerzy?
Potomkowie Holendrów, Francuzów, Niemców, Hugenotów i Kalwinów?
No nie do końca zginęli…, pracują ciężko na swoich farmach, modląc się,karczując, siejąc i zbierając. Nie zajmują się polityką, co ich tam europejskie wojny obchodzą.
Błąd, duży błąd.
Skoro nie stoi już za nimi podupadła finansowo Holenderska Kompania Wschodnioindyjska i rząd potężnej Holandii (nie stoją bo też podupadli finansowo) to są idealnym źródłem dochodów dla Brytyjczyków.
Ci przejęli nadzór nad Kolonią tak sprytnie , że nikt właściwie nie zauważył . A tu pewnego dnia ……
Podatki. Łup!
Jest kilkadziesiąt lat po zastosowaniu tego chwytu w Ameryce (herbatka bostońska 1773) i w efekcie utraty Kolonii amerykańskiej przez Brytyjczyków na skutek Wojny o Niepodległość USA (z udziałem najsławniejszego polskiego intersexa, bohatera narodowego Polski i USA, Kazimierza/Kazimiery Pułaskiego).
Afryka południowa nie ma swoich bohaterów, tutaj to zadziała zgodnie z brytyjskim założeniem…
Ale to już w kolejnej historii…
OD ZBYT WYSOKICH PODATKÓW PO WIELKI TREK W POSZUKIWANIU SPOKOJU
Rok 1820 – Podatki
Boerów jest za mało, są rolnikami, a nie traperami, nie znają historii Ameryki i USA. Nie umieją wzniecić powstania na czas. Polityka też im nie w głowie…

Liczą na zrozumienie, honor i „sprawiedliwość”.
Kolejny Duży Błąd…
Ich język Afrykaaner (mieszanka holenderskiego, angielskiego, niemieckiego i francuskiego) zostaje zamieniony na obowiązkowy angielski.
Pogarda urzędników powoduje coraz więcej frustracji.
Podatki są ustanowione na takiej wysokości, że po prostu nie da się ich zapłacić. Brytyjczycy mimo niewielkiej obecności wojskowej są w stanie narzucić swoje prawa…

Koło roku 1830 Boerzy maja już dość.

Kiepsko zorganizowani politycznie, mówiący innym językiem nie widzą drogi wyjścia spod tyranii brytyjskich urzedników. Wybierają drogę rolników. „Skoro koło Cape rządzą Brytyjczycy i nie umiemy sobie z nimi poradzić to spakujmy manatki i jedźmy stąd” . Afryka duża jest. Shaka umarł, Zulusi są podzieleni. Znajdziemy nową ziemię którą będziemy mogli uprawiać.

Tak zaczął się Wielki Trek.

Od roku 1833 do roku 1840 prawie 30% ludności pochodzenia Boerskiego spakowało się na wozy i wyruszyło szukać ziemi bez imperialnego bata. Wołami (8 do 12 zaprzężone do jednego wozu) opuścili Imperium… Powoli… Czasami tylko 5-10 km dziennie…
Woleli walczyć o ziemię ze spadkobiercami królestwa Shaki niż żyć w takiej „cywilizacji”.
Historie i anegdoty popularne do dziś wśród mieszkańców opowiadają o tych czasach i są podstawą historycznej edukacji białych mieszkańców RPA.

Książka Jock Bushwell opowiada o przygodach psa z tego czasu, jest elementarzem dzieci. Oczywiście dzieci potomków białych Trekkerów.

Na obszarach do których dotarli osadnicy powstanie kilka republik Boerskich (Trasvaal, Orange State itd.), co ma do dziś odzwierciedlenie w geografii i nazwach regionów.
Niestety, Boerzy nie stworzyli jednego silnego Państwa… Po co? przecież farmerów wszyscy zostawią w spokoju myśleli…

Kolejny DUŻY błąd.
ERASMUS I EUREKA
Odkrycia…i ich skutki…

I może by wszystko potoczyło się inaczej, do dziś mielibyśmy wiele państw zamiast jednego, gdyby nie….
Rok 1866. 30 lat po Wielkim Treku Boerzy zaczynają żyć w spokoju. Domy
z bali zbudowane, pola wykarczowane, lokalne plemiona zaakceptowały rolników. Farmerzy nawet płacą za pracę na farmach ludziom z wiosek. Stabilizacja… na tych nowych terenach, daleko do wybrzeża, Brytyjczycy się nie kwapią tutaj , bo po co? Malaria przez kilka miesięcy w roku wystarcza aby trzymać zapędy imperium na dystans…
Nie ma co walczyć o marchewki czy pomarańcze…

W miejscowości Kimberly, na ziemi, pod nogami chłopaka Erazmusa Jackoba krótki rozbłysk zmienił cały układ sił…

Trzeba się było nie schylać…. Ale powiedz to nastolatkowi…

Wrócił do domu, pokazał ojcu. Ten toto sprzedał sąsiadowi, ten sprzedał dalej… nawet nie wiemy już dziś za ile ojciec sprzedał Eurekę (bo taką nazwę otrzymał ten diament), wiemy tylko że Erasmus nie dostał z tej transakcji NIC.
21.25 karata.

Taki diament to megaliony dolarów po dzisiejszych pieniądzach. Znaleźć i nic z tego nie mieć…. NIC !!!!!

Dziwne jest to, że aż 5 lat zajęło przedstawicielom Brytyjskiego Imperium wysłanie odpowiedniej rangi urzędnika w celu „poinformowania” Boerów z Kimberly, że stali się właśnie poddanymi Królowej Wiktorii.
Chyba nie uwierzyli od razu… trudno się zresztą dziwić.
Gwoździem do trumny było znalezienie złota. Czasem nawet w jednej kopalni było i jedno i drugie. Takie Combo czy Mega Deal…

Brytyjski buldog jak złapał to już nie puścił.

Gdy stało się jasne, że kopalnie diamentów w centrum lądu są faktem, a nie przypadkowym , jednorazowym odkryciem zakończyła się administracja Boerów na tym obszarze. 2 wojny Boerskie z Imperium dowodziły raczej romantycznej natury rolników, niż ich praktycznego podejścia. Brytyjscy Gubernatorzy dostali swoje kufry pieniędzy do wysłania do Londynu. Mogli też się pokazywać na arystokratycznych salonach otoczeni okrzykami podziwu….

Trzeba się było nie schylać chłopcze…I tak NIC z tego nie miałeś…

POROZUMIENIE DŻENTELMEŃSKIE
Honor i pieniądze.

Gdy stało się już jasne, że Brytyjczycy pokonają militarnie Boerów, ci odwołali się do broni ostatecznej. Wysłali do Europy swojego zaawansowanego wiekiem i schorowanego Prezydenta – Paula Krugera.
Ten szacowny Gentleman miał zaapelować do HONORU państw europejskich o zaprzestanie tej niesprawiedliwej i moralnie nagannej wojny.

Odzew był fantastyczny.

W Listopadzie 1900 roku 60.000 tłum witał go na redzie w Marsylii. Wszyscy podpisali petycje, rządy, ludzie, arystokraci i robotnicy, Francuzi, Rosjanie, Holendrzy, Niemcy, Hiszpanie.
Zakończmy tą niesprawiedliwość…pisali…
Odbyło się wiele konferencji spotkań we frakach i bankietów. Tysiące listów wysłano do Afryki…
I ani jednego żołnierza. Ani jednego działa czy okrętu.

Wsparcie moralne.

Chyba wiecie co było dalej…Rolnicy poszli w zapomnienie.
Potężni właściciele kopalń, o budżetach większych niż niejedno państwo, przejęli rządy nad finansami, podatki odsyłane to Londynu to tylko frakcja ich dochodów. Pan Cecil Rhodes nawet sobie Państwo założył, kto bogatemu zabroni…
Płacenie podatków też zaczęło im dokuczać…W końcu byli coraz bogatsi z roku na rok… od 1912r. zaczęli przebąkiwać o odcięciu się od Korony, tyle było z ich lojalności do kraju z którego pochodzili. Wykorzystali osłabienie po I Wojnie Światowej i w 1934r. się od Korony uwolnili na dobre…
A tak bo NIE i JUŻ…

Będziemy Południową Afryką i co nam zrobicie?

Nawet Imperium wiedziało, że wojny z nimi się nie da już wygrać.
W końcu do każdej wojny potrzeba tylko 3 rzeczy – pieniędzy, pieniędzy, pieniędzy.
Jak wygrać z kimś kto kopie pieniądze z gruntu?
No dobra, to podpiszmy traktat i będziemy ‘Przyjaciółmi biznesowymi’. W końcu to Brytyjczycy
z Brytyjczykami ten kontrakt ustalali. Norma…
Wyprzedziliśmy trochę historię.
Bycie poddanymi zakładało udział w europejskich konfliktach Korony – zarówno w I jak i w II Wojnie światowej. W WW II to już teoretycznie mieli wybór (po uzyskaniu Niepodległości w 1934r.), ale parlamentarny wniosek
o neutralność w czasie II wojny upadł bo zyski (po zajęciu niemieckiej Namibii po I wojnie) wszystkim parlamentarzystom stały realnie przed oczami.

Oczywistym produktem eksportowym był żołnierz, lokalni rekruci walczyli
(i ginęli jakoś statystycznie częściej niż inni) na frontach europejskich
i azjatyckich.

Ciekawostką jest fakt, że więcej ludzi zginęło w czasie WWI niż w czasie WWII. Może było to związane z inną struktura etniczną? W WWI przewagę mieli czarnoskórzy żołnierze gdy w WWII już ponad 60% stanowili biali rekruci.
Część z nich wróciła do domu, część rozjechała się po świecie bogatsza
o nowe doświadczenia.

Jednym z tych doświadczeń był fakt, że nigdy w życiu nie widzieli diamentu a wszyscy traktowali ich jakby na nich spali…
APARTHEID JAKO DOWCIP URZĘDNICZY
Apartheid.
Gdzie by tu zacząć…

XIXw? Boerowie święci nie byli, zabronili kolorowym mieszkańcom udziału
w strukturach kościelnych i państwowych.
Taka wojskowa fala, sami byli gnębieni to i innych gnębili…
XXw? Początkowo zapotrzebowanie na pracowników do kopalń wytworzyło prosty mechanizm, najlepszy byłby pracownik bez żadnych praw, niewykształcony, cichy, pokorny.

Rozejrzyjmy się …. Jakieś pomysły co do kryterium doboru ?????

Potem Wojny Światowe, jakoś to się kręci. Przyszły jednak nowe czasy, ludzie po Wojnie chcieli zacząć żyć po ludzku, może nawet lepiej niż po ludzku w kraju uwolnionym od Brytanii, pełnym diamentów i złota…
W 1948r pismo pewnego średniego stopnia urzędnika państwowego zasugerowało klasyfikacje według koloru skóry. Taki niewinny żarcik biurowy
w Państwie i tak zdominowanym przez Białych.

Kolejny śmieszek zaproponował zakaz małżeństw mieszanych – no bo kto to widział żeby Biała Kobieta z Murzynem… w 1949 Parlament klepnął jak swoje…

Potem już poszło – 1950 – zakaz działań dla partii komunistycznych (głównie czarnoskórzy członkowie) i pełna klasyfikacja ludności.
Taki Spis Powszechny inaczej…
Każdego wpiszemy do rejestru; aby się nie pogubić także wpiszemy kolor skóry. Odcienie są? A to nie szkodzi – będzie 18 kategorii – TAK !- OSIEMNAŚCIE kategorii rasowych. Bo porządek musi być.
Samoańczyk ożeniony z Aborygenem też musi mieć rubryczkę.

Takie były początki tych mrocznych czasów.

Niewinne. Wręcz żartobliwe. Potem jednak żarty się skończyły. Okazało się, że w kraju da się żyć, ale tylko jak się jest Białym
ANC (African National Congress) powstaje jako partia, zaczyna się presja na kraj ze strony Świata. RPA wykorzystuje to politycznie żeby do końca zerwać w 1962 z Brytyjczykami, rezygnuje z udziału w Commonwealth, ale to jedyny sukces. Świat nie chce kraju rozdzielonego kolorem skóry.
Zaczynają się sankcje. Świat nie handluje z RPA. Niczym.
Mandela, przywódca ANC dostaje dożywocie i odsiaduje go na wyspie Robben. Spędzi tam w sumie 27 lat i wyjdzie na wolność w 1990.

W tym czasie rozruchy, morderstwa polityczne, przymusowe przesiedlenia, przemoc i de facto stan wojenny są codziennością. Przestępczość kwitnie.

Nie typu mafijnego, prymitywne rozboje aby ukraść, zgwałcić, zabić. Nocą błyskają policyjne koguty, syreny wyją. Chaos.
Sankcje świata zewnętrznego zaczynają przynosić efekty. Co mi po diamentach w domu jak nikt ich nie kupi bo są z RPA? Co mi po złocie jak produkty nowoczesne są objęte embargiem? Mogę wyłożyć podłogę diamentami ale IBM nie sprzeda mi żadnego z pierwszych PC. Filmy? Magnetowid? — zapomnij….
Kilka filmów na ten temat wypada tu polecić – do pewnego stopnia Krwawy Diament (bo sprzedaż w czasie sankcji ukierunkowana była na inne kraje Afryki), historia prawdziwa barda Rodrigueza (Searching for SugarMan , Oskar 2012) która pokazuje jak oderwani byli mieszkańcy od współczesnego im świata.
W ten sposób nie dało się żyć, nie dokonał się jakiś mentalny przełom, biali mieszkańcy dowiedzieli się, że nie mogą jeździć po świecie i korzystać
z bogactwa. Musieli ulec. Ulegli, bezkrwawo.

Chwała Mandeli.

Nastrój był już tak zły że faktycznie realnością mogła być rzeź maczetami
w środku nocy. W końcu białych jest tylko 17% populacji.
W Rwandzie krew się lała strumieniami, dokładnie w tym samym czasie
(z dokładnością do dni !!!) .
Mandela powstrzymał swoich rodaków od rzezi..
Mógł powiedzieć słowo, zasugerować, nie musiał wydawać rozkazu, każdy by go usprawiedliwił.

Po 27 latach więzienia mógł nienawidzić. Nie powiedział tego słowa…..więcej, zabronił tej drogi..
Chwała Mandeli….
MADIBA...I O CZYM MY TU ZAPOMNIELIŚMY?
Czasy dzisiejsze, czyli PRAWIE koniec cyklu…

Niechlubna przeszłością Apartheidu zakończyła się dzięki Nelsonowi Mandela zwanemu „Madiba” (w znaczeniu Przodek, autorytet moralny ) bezkrwawo w 1994r.
Wieloletnia izolacja kraju i dysproporcje w zarobkach pomiędzy białymi
i czarnymi mieszkańcami spowodowały dzisiejsze rozwarstwienie pomiędzy bogatymi (głównie biali mieszkańcy, ale nie tak do końca…), a żyjącymi na pograniczu ubóstwa czarnoskórymi (ze wzrastającym z roku na rok coraz większym odsetkiem ubogich białych).

W 2019 podział przebiega już głównie na linii bogaci/biedni ze względu na rosnącą ilość zamożnych czarnoskórych mieszkańców.

Okres przekazania władzy doskonale pokazuje film Invictus. Gorąco polecamy tym którzy lubią dobre, fabularyzowane kino i Morgana Freemana.

Głębokie rany w odizolowanej masowej świadomości widoczne są do dziś.

Jak tu rozmawiać z kimś kto nie wie co to The Beatles czy Rolling Stones,
a żył w ich czasach? Led Zeppelin? Never heard off…
Z kimś kto nie poznał Forresta Gumpa bo minął się z nim w 1994 o tygodnie. Zresztą co by zrozumiał z filmu o historii powojennej? Albo był zbyt biedny żeby mieć w domu telewizor? Jak to nadrobić? Kiedy i czy w ogóle się to uda?

Obecnie Kraj przechodzi okres transformacji do nowoczesności.
Jak i w wielu innych krajach afrykańskich trudno jest mówić o prostej drodze do rozwoju. Korupcja, kłótnie polityczne, dysproporcje w poziomie edukacji
i 12 (tak – DWANAŚCIE) urzędowych języków nie pomagają w znalezieniu narodowego porozumienia.

Telewizja to głównie ocenzurowane gadające głowy, mały wpływ kultowych seriali…

Ostatnie wybory z maja 2019 wskazują jednak na umiarkowany optymizm. Skrajnie rewolucyjna (hic!) partia dostała tylko około 10% głosów. Większość ludzi ma już dość wojskowego outfitu czerwonych beretów i zawoalowanych sugestii rzezi w środku nocy.

Nie podejmuję się opisać historii po 2000 roku, tysiące afer korupcyjnych, miliony słów, zarzutów i hektolitry wylanego żalu są nie do „ogarnięcia” przez miejscowych mieszkańców, a co dopiero cudzoziemców.
Infrastruktura lokalna jest dobrze rozwinięta na poziomie komunikacji drogowej. Kolejowe połączenia służą głównie lokalnym pracownikom. Nitka kolejowa do Mozambiku nie została (jeszcze?) przez nas osobiście sprawdzona. Nikt jej jednak nie poleca jako środka transportu z nieznanej przyczyny. W komunikacji królują samochody, lokalnie minibusy i autobusy pracownicze.
Proste (płatne) drogi ekspresowe i klinicznie czyste toalety w punktach obsługi podróżnych, łączą główne miasta i obszary przemysłowe
Z drugiej strony większość lokalnych dróg ma nawierzchnię szutrową. Trudno liczyć na restauracje czy fast food poza miastami.

Ekonomicznie ciekawa jest masowa obecność firm chińskich. Promują edukację, fundują szkoły… inwestują w przyszłość odległą o dziesięciolecia.

Wysoka przestępczość w dużych miastach (Johannesburg, Cape Town, Durban, Pretoria) i oddalonych terenach rolniczych (duże, bogate prywatne farmy otoczone slumsami lokalnych mieszkańców/ robotników kopalń czy farm ). Lokalne społeczności co chwile organizują blokady głównych dróg koło swoich wiosek, to wszystko skutecznie zniechęca odwiedzających turystów.
Statystyki morderstw i poważnych przestępstw są praktycznie niedostępne dla lokalnych populacji, wiadomo tylko, że są wysokie.
Odsetek HIV sięgający wg niektórych nawet 30%.
W sumie to trzeba wiedzieć gdzie jechać żeby nie znaleźć się w środku konfliktu czy problemów…
Dziękujemy za uwagę  Za życzliwość w nie „trolowaniu” tej grafomanii.

Pytanie (jak ktoś dotrwał aż tutaj z nami)
– całkowicie na serio, prosimy o sugestie w komentarzach –

O czym WAŻNYM to zapomnieliśmy w tych VII Aktach mniej lub bardziej celowo?
 
TYPOWY BŁĄD BIAŁEGO CZŁOWIEKA SKONCENTROWANEGO NA CZUBKU SWOJEGO NOSA
O właśnie…. O czym to zapomnieliśmy???
Popełniliśmy typowy błąd Białego Człowieka.
(Na potrzebę tego artykułu nadamy sobie ten tytuł trochę ironicznie).
Chwilowo nie zagłębimy się w niuanse rasizmu / nie rasizmu / zrozumienia/ nie zrozumienia. O tym będzie osobny cykl, proszę się nie obawiać.
Będzie, to ważne jest.
Błąd Białego Człowieka polega na opisywaniu całego świata ze swojej pozycji.
Cezarze Veni, Vidi, Vici …pokutuje do dziś. Na kontynencie Afrykańskim ludzie (nie pra ludzie w żadnej formie, ludzie genetycznie tacy jakich znamy dzisiaj) byli, żyli i nieźle dawali sobie radę prawie 80.000 lat temu.Tak, 80.000 lat temu. Już zapomnieli o Australopiteku, który ich poprzedzał (bo też tu mieszkał w tych samych jaskiniach) od około milion lat…
Neandertalczyk już wymarł…, a oni sobie (z nudów pewnie) malowali pierwsze szlaczki na ścianie jaskini … niedaleko Kapsztadu…
W zasadzie to całego ciągu jaskiń gdzie dało się żyć spokojnie. Polowanie tu i polowanie tam, ogień opanowany (od miliona lat !!!!), udko pieczone, coś z gara (jest teoria że garnek to początek wszelkiej cywilizacji), dialog się klei (mowa opanowana od 200.000 lat), może tylko moda lekko passe (bo tylko skóry i skóry, od 100.000 lat noszone). To dawaj– co tu wymyślić– wiem – sztuka – szlaczek… jak kto bardziej utalentowany to malował co widział, zwierzęta, ludzi. Codzienność. 
Nawet o piramidach w Egipcie było jeszcze cicho (choć to też Afryka) Mezopotamia? Ojtam ojtam… Chiny? To za 60 tysięcy lat…
O „ Wielkiej Lechii „ też głucho było… jedynie zlodowacenie północnopolskie może stanowić jakieś odniesienie do naszego kraju… czyli głazy narzutowe będą te czasy pamiętać. „Kolebka ludzkości”… termin w codziennym użyciu …,a w sumie to budynek na terenie wykopalisk 50km na północny zachód od Johannesburga. I to jest początek ludzkości. Nie tylko w RPA. Ludzkości jako pojęcia… Nas wszystkich. Piszącego i czytających…Jak się to ma do Aktu I ? dumnych Europejczyków pływających na drewnianych kolosach z żaglami o rozmiarze domu? Ludzi ogarniętych chęcią zdobywania i znanym nam do dziś WIĘCEJ, WIĘCEJ. 
Przez 80 tysięcy lat Afrykańscy Ludzie żyli sobie spokojnie… polowali, siali, zbierali. Najpierw żyli w jaskiniach, potem budowali domy, wymyślali narzędzia. Czasem walczyli z sąsiadami, święci nie byli.
Jednak wyprawy zbrojne na drugi koniec Afryki nie były im w głowie. Po co? Czasem głodowali, ale patrząc na tempo przyrostu naturalnego niezbyt często. Po swojej stronie mieli pogodę. Lekka strzecha chroniła przed wiatrem i deszczem. Mrozu nie było. Dom z trzciny niszczał mniej więcej co pokolenie, nie było architektury tylko praktyczne zastosowanie. Nie pozostawili po sobie budowli jak Koloseum, ale też nie musieli się za bardzo na co dzień męczyć.
To popatrzmy teraz na ICH (nasz) Świat ich oczami
O ROLNIKACH, BUSZMENACH I LWACH
Buszmeni i rolnicy.

Słowo Buszmen dla wielu z nas jest synonimem… no właśnie synonimem czego?
A jakbym wam napisał, że to lud, który od czasów neolitu (od około 9-10 tyś lat przed Chrystusem) zamieszkiwał większą część kuli ziemskiej (obejmując też Polskę) to z niedowierzania sprawdzicie w Wikipedii?

Znowu historia sprzed historii… Ale zostawmy czasy tak zamierzchłe, że nawet Internetu nie było. Zajmijmy się okresem gdy rolniczy spokojni mieszkańcy Afryki zostali wyparci przez ludy arabskie napierające od północy. W uproszczeniu pchano rolników w dół mapy. Z Egiptu do Sudanu, Ci z Sudanu do Kenii itd…

Nawet królestwo (prawdziwe) królowej Saby (fikcyjnej, bo naprawdę nazywała się Makeda) przesunięto poniżej równika.
To też pchało ludy zamieszkujące w dół (południe) kontynentu. Ta tendencja trwała do pojawienia się Białych (XVII w.). Rolnicy ze wschodniej części Afryki osiedlali się coraz bliżej jej końca, w obszarze o którym piszemy to głównie Zulusi i Ludy Bantu (w sumie 400 różnych to przyjmijmy to uogólnienie).
Rolnicy to rolnicy, lud spokojny, osiadły, żyjący w chatach i strachliwy. Bez względu na przynależność plemienną.
Buszmeni to inny typ. Myśliwi. Wędrowcy. Koczownicy. Szałas na kilka nocy to wszystko.
„Buszmeni spędzają dużo czasu na rozmowach, żartach, muzyce
i tańcach”(Wikipedia).
No nie jest tak źle jakby wyglądało… można by chyba się przyzwyczaić?
Jak ze sobą współgrali? Zaskakująco dobrze. Rolnicy akceptowali fakt współwystępowania Buszmenów na swoich terytoriach. Dlaczego?
Bo myśliwy upraw im nie niszczył i nie tratował.
Bo mogli wymienić zboża na mięso.

Bo obecność Buszmenów chroniła ich przed dzikimi zwierzętami i bandami rabusi.
Jak?

Czy byli czarownikami jak chce Biały człowiek z tych czasów?
Czy po prostu świetnie obserwowali przyrodę i umieli wyciągać wnioski?
Gdy zaczęto ich badać na poziomie zrozumienia ta druga teoria stała się prawdą.
Oto niezwykły przykład.
Lwy. Piękne kotki. 100 do 250 kg wagi. Głównie pazury i kły; i polowanie
w stadzie. Czasem 8 ale często i ponad 20 w jednym.
Zorganizowana maszyna do zabijania.
Rolników też.

A tu nagle się okazuje…, że jak na terenach rolników żyli zaprzyjaźnieni Buszmeni to lwy ludzi w ogóle nie atakowały.

NIGDY… Czary???
No niekoniecznie…
Buszmeni żyjąc na tym samym obszarze co lwy (które są wysoce terytorialne) obserwowali ich strukturę stada.
Gdy samiec Alfa stada był zrzucany z tronu przez silniejszego osobnika (co Buszmeni potrafili idealnie przewidzieć na podstawie obserwacji) zbierali się
w kilku i… spuszczali nowemu Królowi zdrowe MANTO.
Serio.

Grupa Buszmenów CELOWO odizolowywała nowego przywódcę stada i za pomocą pałek biła do nieprzytomności. Biła planowo. Tak żeby nie uszkodzić.

Żeby Lew nadal pozostał przywódcą. To była lekcja od ludzi.
W ten sposób stado lwów było kierowane przez Lwa, który nie chciał kontaktów
z ludźmi.
Uczył się szybko, jeden epizod mu wystarczył.
Wiadomo, że ludzie musieli być ostrożni i stada nie prowokować, jednak system działał
i chronił także rolników.

To jest życie w zgodzie z przyrodą…
ZULUS SHAKA
Zulus Shaka (Czaka) Pamiętacie serial?

Kilka ciekawostek o serialu, filmie kraju i odniesieniu historycznym.
1. Największym sukcesem wodza było zjednoczenie kilkunastu plemion
w jeden organizm państwowy.

2. Krótka włócznia bojowa to faktycznie wymysł Czaki, tak, to wtedy wynalazek jak F35 dziś połączony z rakietą Patriot; tylko bardziej osiągalny dla każdego…

3. Królestwo upadło po śmierci wodza (1828r.) i nigdy się już nie podniosło
z takim zasięgiem i z taką siłą… ale jeszcze w 1879r.… patrz poniżej
4. Film kręcony był w RPA w szczycie Apartheidu, czarnoskórzy aktorzy byli zdziwieni tym, że traktowano ich na równi z białymi kolegami z planu.

5. Na potrzeby filmu wybudowano wioskę, która stanowiła wierne odwzorowanie układu typowej wioski Zulu z epoki. Można ją zwiedzać do dziś (4h samochodem od nas). Nie jest to teatralna dekoracja, to prawdziwe budowle, wykonane technologią z tamtych czasów. Mieszka w niej grupa ludzi, rdzennych Zulusów kultywujących tradycję.

6. Jak Jock (Jock of the Bushveld) nie jest bajką dla czarnoskórych mieszkańców, tak Biali niespecjalnie się garną do wspominek po Shace. Zainteresowanie „białych”przepiękną wioską jest …. Umiarkowane? Na szczycie dumnie powiewa BIAŁO CZERWONA flaga 
7. Brytyjscy najeźdźcy ponieśli klęskę w późniejszej wojnie z Zulusami (1879r.) Okazało się, że dzida i determinacja wystarczy aby zatrzymać Imperium !!! Gdyby Boerzy byli z nimi w sojuszu, ale Ci nie ufali „dzikusom”. Gdyby alternatywnie i pragmatycznie patrzeć na historię to powinni zjednoczyć się
z Zulusami i kto wie co by było dalej.
8. W UK upamiętnia się do dziś „bohaterskich” żołnierzy Korony broniących „cywilizacji” – głównie tych z obrony misji Rorke’s Drift. Fakt arogancji dowódców lekceważących „dzikusów”, co doprowadziło do klęski pod Isandlwana jest raczej pomijany milczeniem. W sumie podobnie jak Bitwa pod Little Big Horn w Ameryce… Historia wybacza arogancję żołnierzom o ile giną „bohaterską śmiercią”
Potem już było po europejsku. Kolejne ekspedycje karne w celu zmazania „hańby klęski” pokonały Zulusów. Z rozpędu pokonano też Boerów bardziej na północ (o czym już pisaliśmy) i czarnoskórzy mieszkańcy poszli w niepamięć…

BANTUSTANY I KRÓLESTWA CZYLI JAK ZAPANOWAĆ NAD TYMI LUDŹMI
Bantustany.

Powszechnie używany termin ale co to takiego? Las rąk do odpowiedzi?
To proszę, bez gogle…
W naszej ocenie to efekt upodlenia rdzennej ludności w czasach apartheidu. Fakty pokutują do dziś.
Biali Panowie postanowili pozbawić obywatelstwa Południowej Afryki wszystkich czarnoskórych. W ten sposób ludność miejscowa pozostałaby bezpaństwowa.
Rozwiązaniem były właśnie bantustany.

Fikcyjnie powstałe „państwa”, których „obywatele” mieliby jedynie prawo do pracy na terenie RPA.

Jakoś przypadkiem były to najmniej urodzajne ziemie, brak surowców czy zaplecza. Mieszkańcy (tzn. przymusowo przesiedleni na ten teren czarnoskórzy ludzie z RPA) nie mogliby kupować czy posiadać ziemi w RPA, korzystać
z jakiejkolwiek pomocy socjalnej czy edukacji.

Takie „trolle robocze”. Jesteś stary czy miałeś wypadek w pracy – twój problem, na twoje miejsce zawsze znajdzie się ktoś następny.

Bieda w bantustanach aż piszczała. Miały ciekawe nazwy nawiązujące do przeszłości jak QwaQwa czy KwaZulu. Po dojściu Mandeli do władzy zostały rozwiązane ale problemy socjalne pozostały.
Tu należy wspomnieć o Swazilandzie (1h drogi od nas) i Lesotho( baaardzo daleko). To nie były bantustany wbrew powszechnej opinii. To niezależne Królestwa, otoczone przez RPA, ale były w stanie nawet apartheid znacznie zniwelować na swoim terenie.
O Swazi napiszemy kiedyś post albo dwa bo to ciekawa miejscówka.

JAK POWSTAŁ NASZ MARLOTH?
Około roku 1970 nowy właściciel farmy graniczącej z Parkiem Narodowym Krugera zderzył się z ekonomiczną klęską.

Kraj ogarnięty sankcjami całego świata ze względu na Apartheid nie potrzebował jeszcze jednego rolnika…. Nie miało znaczenia, że blisko 20km2 żyznej ziemi mogło produkować wiele. Aby zebrać trzeba zasiać, opylić, dbać, zapłacić pracownikom. Farma otoczona była innymi, o podobnej wielkości, działającymi od lat, przynoszącymi dochód. Po prostu nie dał rady, nie miał na inwestycje. Banki już czekały z komornikami…Ten smutny początek historii zaowocował jednak czymś co dzisiaj jest UNIKATEM NA SKALĘ ŚWIATOWĄ. To rezerwat przyrody w którym ludzie żyją w harmonii z afrykańskimi zwierzętami, które dla większości Europejczyków, Amerykanów, Australijczyków czy Azjatów kojarzą się

z ZOO i TYLKO z ZOO.

Tylko, że właśnie to nie jest ZOO…

Farmę podzielono na 2 mniej więcej równe części- po 15 tysięcy hektarów… Część pierwsza miała z założenia być domem dla zwierząt groźnych jak lwy i bawoły. Jest nim do dziś. Mimo pozornie dużego rozmiaru była za mała dla słoni. Została całkowicie ogrodzona i służy jako przedłużenie ogródka przydomowego mieszkańców. To miejsce na wspólnego grilla czy przejażdżkę. Inna działalność ludzka jest zakazana. Limit dziennego wstępu na poziomie kilku aut. Zawsze można wjechać tam i przy odrobinie szczęścia spotkać Desy i Fluffiego (rezydujące tam dzikie lwy, są naszą dumą, a nie maskotką). Druga część gruntu została podzielona. Połowa ustalona jako Parkland, obszar naturalny wyłączony z jakiejkolwiek zabudowy. Drugą połowę geodezyjnie podzielono na prawie 2000 działek o potencjalnej możliwości zabudowy (do dziś zabudowane jest około 1000), o minimalnej powierzchni 1500m2 każda. Z przepisu zabronione jest stawianie płotów pomiędzy działkami. Kamienie geodezyjne wkopane w ziemie stanowią jedyną informacje gdzie kończy się Moje a zaczyna Twoje. Istnieje przepis o maksymalnej ilości m2 które można zabudować na działce (25% powierzchni, wliczając WSZYSTKO, krąg ogniskowy, obrys domu, wiatę czy ścieżkę). Dopuszczalny jest płot dookoła tarasu i wejścia. Założenie jest takie – to my dostosowujemy się do zwierząt żyjących z nami na jednej przestrzeni, a nie odwrotnie.

Czy to działa? Oceńcie sami…

To piszemy z PEŁNĄ odpowiedzialnością. Nie MA TAKIEGO DRUGIEGO MIEJSCA. To Marloth Park. 

Początki były trudne. Należało przekonać lokalne władze do projektu. Nie do budowy setek hoteli i campingów. Nie do budowy kolejnych luksusowych rezydencji. Do zgody na wprowadzenie ludzi do przyrody. Normalnych ludzi. Jak ja, jak czytający ten tekst. Nie mieszkańców rdzennych wiosek, ludzi z zewnątrz. Aby każdy mógł sobie kupić kawałek ziemi i wybudować niewielki domek według własnego planu. Kilka lat trwało zanim ktoś odważył się przybić pieczątkę.

Chwała tym ludziom za odwagę i wiarę w wizję…

Potem już poszło samo…